Czy będzie
kryzys w Chinach 118
Financial Times
https://www.ft.com/content/d3c75f0c-bfcb-11e9-b350-db00d509634e
"
Hong Kong economy suffers on trade war, political turmoil Some
economists anticipate that Hong Kong will likely fall into recession
this year"
pisze
że Hongkong dużo traci na zamieszkach i wojnie handlowej
wypowiedzianej przez USA. Może wejść w recesje. W ekstremalnym
wypadku siłowej interwencji Chin gospodarka Hongkongu się sporo
skurczy. Zacznie uciekać kapitał i złamany zostanie peg waluty z
dolarem co połączone będzie ze destabilizacją kursu.
Fundamentalnym problemem jest już niepewność i utrata zaufania
biznesu i konsumentów.
Protesty
tak naprawdę dotyczą przede wszystkim kosztów życia. Po
policyjnych aresztowaniach, na murach pojawiają się napisy "7
tys. dolarów hongkońskich [to równowartość ok. 3,5 tysiąca zł]
za mieszkanie, które jest jak cela, a wy naprawdę myślicie, że
boimy się więzienia?". Koszty życia w Hongkongu są bardzo
wysokie a perspektywy zawodowe dla młodych są marne. Po dwóch
miesiącach protestów władza zaczyna w końcu dotykać kwestii
standardów życia i konieczności przygotowania dla mieszkańców
miasta specjalnego ekonomicznego pakietu pomocowego.
Symbolem
obywatelskiego sprzeciwu w Hongkongu wobec władzy w 2014 roku była
parasolka. Na razie nie ma jeszcze wyklarowanego symbolu obecnych
protestów. Demonstranci darzą estymą działaczy politycznych i
społecznych młodego oraz starszego pokolenia, którzy wszczynali
antyrządowe ruchy przed laty.
W
wolnym państwie oczywiście wolno organizować manifestacje ale po
uzgodnieniu z administracją i zapewnieniu porządku oraz
bezpieczeństwa. Ale nawet w „wolnym świecie” nie wolno na dziko
blokować ulic i wszczynać burd. Policja Hongkongu nie dając sobie
rady staje się coraz bardziej agresywna. W końcu zdesperowane
władze wezwą na pomoc policje z Chin. Francuska policja walcząc z
żółtymi koszulkami stosuje absolutnie niedopuszczalne metody i
mimo tego nie jest to szeroko potępiane w świecie.
Wydaje
się że obecna manifestacja siły przez ćwiczącą uzbrojoną
chińska policje jest rozsądna. Policja ćwiczy blokady ulic aby nie
dopuścić do zgromadzeń i je izolować oraz ćwiczy rozbijanie
tłumów. Chiny nie palą się z interwencją pewnie licząc na to
że protesty stopniowo wygasną. Interwencje można podjąć gdy w
świecie coś ważnego będzie się działo co odciągnie uwagę
światowej opinii i przykryje temat interwencji.
W
Polsce epoki edwardiańskiej nie było organizacji opozycyjnych aż
do czasu pojawienia się problemów ekonomicznych ! Podnoszono co
prawda hasła polityczne ale Polacy chcieli jeszcze więcej
socjalizmu a nie mniej ! Oczywiście opozycja w PRL była hojnie
sponsorowana przez CIA i zachodnie wywiady.
Imperium
Dobra miało wielowymiarową hegemoniczną dominacje – gospodarczą,
militarną i kulturową. Z hegemonii gospodarczej zrobiły się firmy
Zoombie przepalające dolary dziesiątkami miliardów !
Poważne,
suwerenne państwa starają się mocno ograniczać propagacje
amerykańskiej „kultury”. Kręcą swoje filmy ( sieczka łubu-du
z Hollywood jest coraz gorsza i pełna przemocy ), mają swoich
muzyków i celebrytów. Władze zachęcają do odwiedzania różnych
imprez masowych, koncertów, teatrów i oper.
Produkcja
filmów, 2017.
India:
1,986
China:
970
United
States: 821
Japan:
594
South
Korea: 494
France:
300
Germany:
247
Spain:
247
Italy:
235
United
Kingdom: 212
(Various
sources)
Imperium
Dobra jawnie łamie prawo międzynarodowe posuwając się do
podżegania do piractwa i porwań.
Sąd
w Waszyngtonie i Departament Sprawiedliwości
USA "zarządziły" przejęcie cumującego u wybrzeży
Gibraltaru irańskiego supertankowca Grace 1 zwolnionego przez
tamtejsze władze, podając że rzekomo jednostka łamie
amerykańskie sankcje a także narusza przepisy o walce z praniem
brudnych pieniędzy i terroryzmem. Ponadto waszyngtoński sąd
"zarządził" konfiskatę transportowanego przez tankowiec
ładunku ropy naftowej.
Prawo
USA stało
się niepostrzeżenie prawem
międzynarodowym
? W bardzo niebezpiecznym precedensie ktoś rości sobie „prawo”
do bycia planetarnym sądem i policją.
Niemieckie
łodzie
podwodne UBoot uzurpowały sobie „prawo” do zatapiania
alianckich tankowców, ale wtedy przynajmniej trwała wojna.
Hegemon
uznał że ma prawo do narzucania wszystkim podmiotom na świecie
swojej woli !
Groteskowo
brzmi sama nazwa "Departament Sprawiedliwości".
Brytyjczycy
nie garną się entuzjastycznie do wojny jako przyboczny USA.
Z
największej kiedyś floty świata zostało 6 niszczycieli ,14 korwet
oraz lotniskowce i okręty podwodne. Lotniskowiec nowej generacji
Queen Elizabeth zaczął przeciekać kilka tygodni po rozpoczęciu
służby w Królewskiej Marynarce Wojennej. W 2020 roku okręt ma
stanąć na czele Grupy Uderzeniowej Sił Szybkiego Reagowania. Z
pokładu będą operować supernowoczesne ( ale na razie mocno
wadliwe ) samoloty F-35B. Ale... komputery wszystkich systemów (!)
statku pracują pod systemem operacyjnym Windows XP niewspieranym już
nawet przez Microsoft. To bardzo dobra wiadomość dla zespołów
hakerów z Rosji, Iranu, Białorusi, Chin, Korei Północnej...
Pewnie już leje się szampan.
W
czasach PRL funkcjonował taki żart - Jak pokonać
ZSRR ? Poczekać !
Chiny
nie chcą konfliktu - grają na czas.
Koncern
General
Electric
został właśnie
oskarzony o monstrualne
oszustwo. Giełdowy kurs giganta od razu zaliczył ostry zjazd.
Według znanego księgowego Harry'ego Markopolosa, GE dokonało
manipulacji swoimi finansami, ukrywając m.in. liczne koszty i
zmieniając metody księgowania, na łączną kwotę 38 miliardów
dolarów to około połowy obecnej wartości giełdowej spółki.
Markopolos i jego zespół dokonali ogromnej analizy finansów GE,
opisanej w raporcie liczącym 175 stron. Ekspert uważa, że
działania General Electric przypominają słynną aferę Enron,
amerykańskiej firmy energetycznej, która korzystała z luk w
księgowości i prawie do pompowania swojej wartości, a ostatecznie
zbankrutowała. Markopolos dowodzi w raporcie, że oszustwo GE ma
trwać od co najmniej 10 lat.
Z
Markopolosem
nie ma żartów. Jest on znany z ujawnienia manipulacji w głośnej
sprawie super-oszusta Berniego Madoffa, który okazał się później
prowadzić zwykłą piramidę finansową. Markopolos odkrywał
również potwierdzone malwersacje finansowe w branży
ubezpieczeniowej.
http://matusiakj.blogspot.com/2019/01/ze-dugi-12.html
"Coraz
więcej nierentownych firm
W
krajach rozwiniętych przybywa firm zombie. Prawdopodobnie to one
właśnie w największym stopniu odpowiadają za spadek
produktywności w większości zachodnich gospodarek.
Nierentowne,
nieproduktywne, potrafią przez dekady zamrażać źle zalokowany
kapitał. Teraz, kiedy wskutek zaostrzenia warunków finansowania
chwieje się w posadach jedno z największych globalnych zombie,
ekonomiści zadają sobie pytanie, w jaki sposób gospodarka może
się ich pozbyć i czy nie powinny pomóc w tym banki centralne.
Czym
są zombie?
Zombie
to firmy, które nie są w stanie pokryć kosztów obsługi długu z
bieżących zysków przez dłuższy czas. Zombie to firma już
dojrzała, bo młode niekiedy muszą chłonąć kapitał zanim dadzą
stopy zwrotu. Bieżąca rentowność nie musi być kluczowym
kryterium, bo można sobie wyobrazić firmę, która dużo inwestuje,
wskutek czego nie przynosi zysków.
Firmy-zombie
to termin wprowadzony do literatury naukowej przez Ricardo Caballero.
W 2008 roku wraz z Takeo Hoshi i Anilem Kashyapem opublikował
książkę „Zombie Lending and Depressed Restructuring in Japan”,
poświęconą analizie japońskiej „straconej dekady” lat 90. XX
wieku. Potem naukowcy udowodnili, że udział populacji zombie w
globalnej gospodarce znacząco wzrósł po ostatnim globalnym
kryzysie finansowym.
W
ubiegłym roku problematyką firm-zombie zajęła się OECD.
Doprecyzowała ich definicję – to firmy, które przejawiają
trwały brak zyskowności. Jeśli wskaźnik pokrycia odsetek (zysk
operacyjny / odsetki, czyli ICR) jest mniejszy niż 1 przez trzy
kolejne lata, a firma istnieje co najmniej 10 lat – to znaczy, że
mamy do czynienia z zombie. To tzw. szeroka definicja zjawiska.
Skoro
wiemy już, co to takiego zombie, zobaczmy, dlaczego i dla kogo są
szkodliwe.
Nieproduktywne
jak zombie
OECD
uznała, że ten rodzaj przedsiębiorstw charakteryzują zazębiające
się ze sobą trzy cechy: niska produktywność, w tym niska
wydajność pracy, niewłaściwa alokacja kapitału oraz hamowanie
technologicznej dyfuzji. Trwanie zombie jest z tego powodu dla
gospodarki szkodliwe. Ponieważ są szkodliwe, powinno się im
ułatwiać wychodzenie z rynku. W ocenie OECD pomóc mogą w tym
dobre systemy niewypłacalności, upadłości i restrukturyzacji.
Nic
jednak z tego, bo „hodowaniem” zombie zajmują się banki.
Rozrost tej „populacji zombie” jest pochodną słabości systemu
bankowego, nieskłonnego do wypowiadania umów kredytowych, choćby z
powodu niskiego współczynnika pokrycia kredytów rezerwami.
Odpowiedzialne za łatwość, z jaką rolują zadłużenie są
powszechne na świecie preferencje podatkowe dla finansowania długiem
w stosunku do finansowania kapitałem.
OECD
zwróciła także uwagę, że oczyszczenie gospodarki z zombie
powinno być powiązane ze stworzeniem przez państwo dobrej polityki
wobec pracowników zwalnianych przez bankrutujące przedsiębiorstwa.
W swoim opracowaniu OECD nie wskazuje jednak ścieżki, jak pozbyć
się zombie i czy powinny być to działania systemowe. Czyli: co
rządy czy też banki centralne mogą zrobić, żeby oczyszczać z
zombie gospodarkę.
„Populacja
zombie” rośnie
OECD
policzyła natomiast, jak liczna jest populacja zombie w 10 krajach
należących do tej organizacji. I tak w 2013 roku największy ich
odsetek znajdował się w Hiszpanii, gdzie stanowiły ok. 10 proc.
wszystkich przedsiębiorstw. Najwięcej kapitału zombie pochłonęły
natomiast we Włoszech – niemal 20 proc. W Hiszpanii zatrudniały
ok. 12 proc. pracowników z sektora przedsiębiorstw.
Według
badań Banku Finlandii, tamtejsza populacja zombie stanowi nieco
ponad 4 proc. wszystkich firm, ale pracuje w nich aż 10 proc.
zatrudnionych. W Belgii to aktualnie ok. 10 proc. przedsiębiorstw,
które zatrudniają 13 proc. pracujących – podał podczas
konferencji NBP „The Mystery of Low Productivity Growth in Europe”
Luc Dresse, główny doradca w Narodowym Banku Belgii.
Populacja
zombie od wielu lat rośnie – wynika z badań Banku Rozliczeń
Międzynarodowych, opublikowanych niedawno przez głównego
ekonomistę BIS Ryana Banerjee’a oraz Borisa Hofmanna. Badanie było
bardzo szerokie. Analitycy BIS przejrzeli dane ze sprawozdań
finansowych ok. 32 tys. firm notowanych na giełdach w 14
rozwiniętych gospodarkach od 1987 do 2016 roku.
Okazało
się, że co najmniej od końca lat 80. zeszłego stulecia w
gospodarkach rozwiniętych coraz większy odsetek firm stanowią
zombie. Ich udział wzrósł średnio z ok. 2 proc. pod koniec lat
80. XX w. do ok. 12 proc. w 2016 roku. Bardzo ważną stwierdzoną
korelacją jest to, że populacja zombie rośnie, gdy otoczenie
finansowe charakteryzuje się mniejszą presją, daje łatwiejszy
dostęp do pieniądza. A więc w warunkach niskich stóp
procentowych.
Skoro
przez trzy lata z rzędu przedsiębiorstwo wykazuje brak zyskowności,
to na dobrą sprawę jego los może wydawać się przesądzony.
Powinno upaść. A tymczasem wcale tak nie jest. Przeciwnie, od końca
lat 80. do dziś, prawdopodobieństwo, że zombie upadnie, stale
maleje. Prawdopodobieństwo, że zidentyfikowane zombie pozostanie
zombie także w kolejnym roku wzrosło z 60 proc. w późnych latach
80. XX w. do 85 proc. w roku 2016.
Odsetek
zombie w globalnej czy krajowej gospodarce wzrasta – co oczywiste –
wraz z pogorszeniem się koniunktury. Gdy jednak koniunktura się
poprawia, firmy, które stały się nierentowne podczas recesji,
powinny do rentowności powrócić, zwiększać produktywność i
inwestować. Ale w bardzo licznych przypadkach pozostają zombie.
Było tak zarówno po recesji początku lat 90. XX w., roku 2000 czy
po 2008 roku.
Ryan
Banerjee i Boris Hofmann stworzyli drugą definicję zombie,
określoną przez nich jako „węższa”. Według niej, firma jest
zombie wtedy, gdy relacja wyceny rynkowej jej aktywów do kosztu
odtworzenia tych aktywów (współczynnik q Tobina) znajduje się
poniżej mediany w reprezentowanym przez nią sektorze w danym roku.
Ogólniej mówiąc – spółki wyceniane na giełdzie poniżej
sektorowej mediany budzą podejrzenie, iż są zombie.
Ciekawe,
a nawet zaskakujące jest to, że zastosowanie definicji „szerszej”
i „węższej” nie prowadzi do identycznych wniosków. Po
pierwsze, jeśli zastosować węższą definicję zombie, okazuje
się, że nie zachodzi korelacja pomiędzy ich mnożeniem się, a
słabością sektora bankowego.
Pod
drugie, okazuje się, że inwestorzy na rynku kapitałowym są
skłonni wierzyć w zombie. Zidentyfikowane na podstawie szerszej
definicji firmy-zombie miały wskaźnik q Tobina 1,5, a więc wyższy
od licznych nie-zombie. Takie stwierdzenie pozwala postawić pytanie,
czy alokacja kapitału poprzez rynek kapitałowy jest – generalnie
– trafna. I czy można powiedzieć, że jest lepsza niż transmisja
kapitału za pośrednictwem sektora bankowego.
Zombie
trwa
Do
tego, żeby zombie mogły trwać w stanie zombie niezbędny jest
dostęp do finansowania, a zwłaszcza do łatwego rolowania długu.
Zadłużenie korporacji niefinansowych na świecie wzrosło w latach
2011-2017 o 15,4 punktu proc., do 95,6 proc. globalnego PKB –
pokazują dane BIS. W połowie 2017 roku łączne zadłużenie
korporacji niefinansowych wynosiło 66,6 biliona dolarów.
Agencja
ratingowa Standard and Poor’s podaje, że pokryzysowe łagodzenie
ilościowe miało najsilniejszy wpływ na wzrost zadłużenia
korporacji amerykańskich, które w latach 2011-2017 zwiększyło się
o 36 proc. W Europie sporo firm zmniejszyło zadłużenie. Niespełna
jedna czwarta (23 proc.) korporacji jest silnie zlewarowana (poziom
długu do EBITDA większy niż pięciokrotny), podczas gdy w 2007
roku było to 29 proc.
Zadłużenie
korporacji europejskich wzrosło w okresie od rozpoczęcia przez Fed
QE2 o zaledwie 14 proc. (o 8 proc. w Wielkiej Brytanii). Chińskich
natomiast – dwukrotnie. Szacunki agencji uwzględniające dane BIS
pokazują, że w 2017 roku nadmiernie zadłużonych było 37 proc.
korporacji, podczas gdy w 2007 roku odsetek ten wynosił 32 proc.
Stosunkowo
łagodne warunki finansowe w połączeniu z silnym ożywieniem
gospodarczym w 2017 roku spowodowały, że upadło zaledwie osiem
korporacji ocenianych przez S&P. To był rekordowo niski wynik.
Rok 2018 do października przyniósł 72 bankructwa korporacji
monitorowanych przez agencję. Normalizacja polityki monetarnej przez
Fed zbiera w ten sposób swoje żniwo.
„Relatywnie
niski odsetek bankructw maskował (w 2017 roku) ryzyko” –
napisała S&P w cytowanym raporcie. Analitycy dodają, że niskie
stopy, łatwo dostępna płynność i praktyki ubezpieczania emisji
powodują, iż liczba przelewarowanych korporacji rośnie.
Dla
chronicznie nierentownej firmy alternatywą dla bankructwa jest
przejście w stan zombie. Obecne pogorszenie się warunków
gospodarczych – globalne spowolnienie i wojny handlowe – z
założenia sprzyja powiększaniu się populacji zombie. Ale
zaostrzenie warunków finansowych powinno z kolei sprzyjać
oczyszczeniu się z nich gospodarki.
Największe
zombie świata
Taki
właśnie proces następuje teraz w USA, gdzie w grudniu 2018 doszło
do ósmej podwyżki stóp od kryzysu. Bardzo możliwe, że ofiarą
będzie General Electric, gigant, który restrukturyzację – jak
dotąd nieskuteczną – prowadzi od 2009 roku. Być może te wysiłki
się powiodą i GE stanie na nogi. Niewykluczone jednak, że jest za
późno i zbankrutuje. A jeśli pomoże mu rząd, to ma też szansę
stać się największym i najbardziej spektakularnym zombie świata.
GE,
firma o ponad 100-letniej historii, powstała z przedsiębiorstwa
prowadzonego przez Thomasa Edisona, który był przez dziesięciolecia
ikoną amerykańskiej gospodarki, amerykańskiego przemysłu,
amerykańskiej ekspansji. Był także ikoną skomplikowanego
konglomeratu. Do 25 czerwca 2018 roku wchodził w skład indeksu DJ
30 – największych amerykańskich spółek.
Już
od globalnego kryzysu finansowego kwartał po kwartale, rok po roku
okazywało się, iż model biznesowy GE się chwieje i nie jest
możliwy do utrzymania. W 2009 roku GE stracił rating Aaa u Moody’s
i rozpoczął restrukturyzację. Skutki jej dotarły nawet do Polski,
gdzie jego ramię finansowe GE Capital sprzedało bank BPH.
Literatura
naukowa szeroko omawia gospodarcze skutki funkcjonowania zombie.
Analitycy BIS podsumowują: „zamrażają” one duże zasoby
(nieefektywnie wykorzystywane aktywa, kapitał, praca) i utrudniają
ich realokację. Co jeszcze?
Zombie
sprzedają znacznie mniej aktywów niż dochodowe firmy. Wpływają
na ceny produktów w całych branżach, uniemożliwiają ich
podnoszenie. Zawyżają płace w sposób niepowiązany z wydajnością,
zwiększają koszty finansowania, zaburzają konkurencję o zasoby.
Powodują, że nie-zombie zmniejszają inwestycje. Wzrost populacji
zombie w danym sektorze o 1 punkt proc. powoduje odpowiednie
zmniejszenie o 1 pkt proc. nakładów inwestycyjnych nie-zombie.
Prawdopodobnie
to właśnie zombie w największym stopniu odpowiadają za spadek
produktywności w większości gospodarek Zachodu. Szacunki BIS
pokazują, że gdy udział zombie w gospodarce wzrośnie o 1 proc.,
wzrost produktywności spada o ok. 0,3 punktu proc.
Co
więcej, przyczyny powstawania zombie powodują skutki, które z
kolei te przyczyny wzmacniają. Powstaje błędne koło: więcej
zombie w gospodarce to niższa produktywność, a spadek
produktywności oznacza niższe stopy procentowe. A te sprzyjają
zombie.
Komentarze
części analityków z Wall Street na temat GE uświadamiają dziś
inne aspekty żerowania zombie na organizmie gospodarczym i
społecznym. Można do nich zaliczyć: kreatywną księgowość w
celu tuszowania strat, nadużycia podatkowe, nieuzasadnioną pomoc
publiczną czy polityczne wsparcie najwyższego nawet szczebla.
Podejrzane
zombie
GE
zakończył III kwartał 2018 roku w swoim segmencie produkującym
turbiny (GE Power) odpisami w wysokości ponad 22 mld dolarów.
Jeszcze w końcu 2016 roku cena jego akcji sięgała 30 dolarów, a w
grudniu 2018 osiągnęła minimum na poziomie 6,65 dolara.
Pokryzysowa restrukturyzacja nie przyniosła rezultatów – gigant
wciąż się chwieje. A przy okazji wypadają trupy z szaf. Choć na
razie to tylko spekulacje.
„Firma
stała się tak duża, że „z punktu widzenia zarządzania i
alokacji kapitału jest nieefektywna” – napisał Daniel Jones z
grupy analitycznej Crude Value Insights.
GE
po kryzysie przechodził restrukturyzację, ale jednocześnie
realizował ambitne plany wzrostowe. Przejmując w 2015 roku część
energetyczną francuskiego Alstomu, zobowiązał się do utworzenia
1000 miejsc pracy w tym kraju. Były prezes John Flannery powiedział
już w czerwcu, że to jest „poza zasięgiem”. Będzie musiał za
to zapłacić stosunkowo niedużą karę – zaledwie 50 mln dolarów.
Firmy
„za duże by upaść”, gdy popadają w tarapaty, korzystają
niejednokrotnie ze wsparcia rządów, podobnie jak po kryzysie banki
„za duże by upaść”. Administracja USA bardzo mocno wspierała
dotąd GE. W przetargu na odbudowę infrastruktury energetycznej
Iraku o wartości 15 mld dolarów wygrał niemiecki Siemens. Według
„Financial Times” silne naciski USA spowodowały, że zwycięzca
będzie musiał podzielić się kontraktem z GE.
Być
może jednak GE zabrnął za daleko. Amerykański Departament
Sprawiedliwości oraz komisja papierów wartościowych SEC wszczęły
niedawno dochodzenia w sprawie jego praktyk księgowych. Chodzi o to,
czy spółka właściwie zaksięgowała 22 mld dolarów odpisów na
utratę wartości aktywów GE Power oraz wcześniejsze 6 mld dolarów
z powodu niedoboru rezerw ubezpieczeniowych.
John
Inch, analityk firmy inwestycyjnej Gordon Haskett policzył, że
odpisy w GE Power powinny sięgnąć 67 mld dolarów. Napisał
również, że GE mógł zaniżyć podatek dochodowy o bez mała 6
mld dolarów. Równocześnie brytyjski fiskus domaga się od GE
miliarda dolarów niezapłaconego podatku.
Finansowe
ramię konglomeratu, GE Capital (miał być zresztą według
wcześniejszych planów restrukturyzacyjnych rozsprzedany) ma 16 mld
dolarów portfela kredytowego i 70 mld dolarów długu. W listopadzie
musiał on zrezygnować z finansowania się sprzedażą papierów
dłużnych na rynku komercyjnym. A to znaczy, że jego koszty
finansowania wzrosną.
GE
– według raportu za III kwartał 2018 – ma gotówkę, jej
ekwiwalenty oraz aktywa płynne o wartości 61,69 mld dolarów. Jego
zadłużenie jest niemal dwukrotnie wyższe i wynosi 117,97 mld
dolarów. Jeśli spekulacje analityków okażą się trafne, być
może GE był już od dawna zombie, ale nic o tym nie wiedzieliśmy.
Oczyszczanie
z zombie
Recesja
sprzyja zarówno powstawaniu zombie, jak i narastaniu zadłużenia. W
czasie recesji środowisko finansowe łagodnieje, więc zombie
odczuwają mniejszą presję, by zmniejszyć zadłużenie lub
ograniczyć działalność. Potem nie wykorzystują kolejnych faz
cyklu – odbicia gospodarczego, a nawet boomu, żeby się
zdelewarować.
Kto
w takim razie może przerwać to błędne koło? Być może banki
centralne? Analitycy BIS twierdzą, że ich badania nie dają
jednoznacznych wskazówek dla polityki banków centralnych. Jednak –
jak pokazują badania Banque de France – właśnie banki centralne
mają narzędzie do oczyszczania gospodarki z zombie: przez
stworzenie trudniejszych warunków finansowania w czasie, gdy
gospodarka idzie w górę. Obecnie udowadnia to Fed.
„Zmniejszane
ograniczenia finansowe miały zły wpływ na wzrost produktywności”
– mówił podczas konferencji NBP Gilbert Cette, zastępca
dyrektora generalnego w Banque de France. „Wzrost stóp realnych
aktywizuje mechanizm czyszczenia, a produktywność przyspiesza” –
dodał.
Być
może ujawniona w końcu sytuacja GE jest przejawem mechanizmu
oczyszczania gospodarki. Być może ten mechanizm zadziałałby
lepiej, gdyby wzrost stóp w okresie odbicia gospodarczego był
szybszy, a nie dawkowany małymi krokami. Jednak cytowane przez
Gilberta Cette’a badania Banque de France przestrzegają
równocześnie, że zaostrzenie warunków finansowania, gdy staje się
długotrwałe, może doprowadzić do ograniczenia wydatków na
inwestycje i innowacje, także przez zdrowe firmy. "
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz