środa, 19 sierpnia 2015

Kolejny reset Obama - Putin 2

Kolejny reset Obama - Putin 2

9. Coż to znaczy ze mocarstwa porozumialy sie co do strefy wplywow. Jak to rozumiec ze alianci mieli miec w Grecji 90% wpływow a ZSRR 10% a Polska lezala w strefie wylacznych wplywow ZSRR.
Mocarstwa w panstwach gdzie maja wplywy politykuja swoją agentura ! Prezydent Boleslaw Bierut był agentem NKVD podobie jak wazniejsi "polscy" ministrowie. Bierut byl wiernym notariuszem Stalina. Tlumaczyl poprawiona przez Stalina konstytucje PRL. Organy bezpieczenstwa w Polsce powolał gen Iwan Sierow a Informacja Wojskowa kierowali obywatele ZSRR. Stalin nie wierzyl Polakom i wszedzie jako nadzorcow i kierownikow zainstalował Zydow i obywateli sowieckich Pelniacych Obowiazki Polaka.
Przecietny obywatel nie zdaje sobie sprawy z tego jak wielka role w komunistycznym aparacie władzy pełniła bezpieka. O wiele bardziej komunistyczne niz Polska Czechy zastosowaly po 1989 roku w bezpiece opcje zerowa i maja pelna demokracje. Polska zas ma wadliwa demokracje fasadowa.
Mocarstwa politykujace w danym kraju decyduja o tym ze zbrodnia zdrady w tych panstwach nie jest karana. Minister Milczanowski
oskarzyl z trybuny sejmowej urzedujacego premiera Oleksego o zdrade i szpiegostwo dla Rosji. Nikomu nie spadl włos z głowy. Oleksy i Milczanowski sa niewinni.
Przez całe swoje nedzne istnienie WSI nie wykryły ani jednego szpiega !

10. W PRL fałśzowano wszystkie wybory. USA doskonale o tym wiedzialy. Wszystko wskazuje na to ze w III RP rowniez falszowano lub korygowano wszystkie wybory.
To Amerykanie swoimi long manus doprowadzili do totalnej kompromitacji wybory samorzadowe jesienią 2014. Niezidentyfikowany KTOS dzień przed głosowaniem umieścił w internecie tekst programu systemu wyborczego ! Wszyscy zobaczyli ze mozna bylo dowolnie ustawic wynik wyborow. PKW ogłosiła świętokrzyskie wyniki wyborow zanim jeszcze je wysłano ! Prowincjonalny wójt wygrał wybory na prezydenta Szczecina ? Doniesienia z całego kraju mówiły, że ”program nie akceptuje wpisywanych danych” - bo wyniki już były do niego wprowadzone. Zgubienie 130 tysiecy głosow na Slasku. I tak dalej.
Polacy zobaczyli co to za "lesne dziadki do odsiadki" , co za obrzydliwe kanalie siedza w PKW, ktora podala sie do dymisji.
Oczywiscie USA mogły skompromitowac wczesniejsze wybory w Polsce. Polityka mocarstw nie kieruje sie moralnosci, slusznoscia, sentymentami czy przyjaznia ale interesami.

11. Premier Ewa Kopacz twierdzi ze Platforma wygra te wybory i już. Oczywiscie gdyby Polska znow znalazla sie w strefie mocnych wplywow Rosji i Niemiec to nawet jak nikt nie zaglosuje na Platforme to ona i tak "wygra" wybory. Mozna to tłumaczyc nastepujaco
- USA lub Rosja poinformowaly nieoficjalnie Polske o nowym porozumieniu i podziale wplywow korzystnym dla Rosji a zapytana o to druga strona temu nie zaprzeczyla lub to potwierdzila
- Polski wywiad zdobył tresc przyszlego porozumienia USA i Rosji czyniacego znow z Polski strefe wplywow Rosji. Polski wywiad to gownozjady i jest to wysoce watpliwe
- Ewa Kopcza blefuje

12. Stany Zjednoczone powolutku slabna gospodarczo i maleje ich udzial w gospodarce swiatowj. Z pewnoscia tocza sie takze tajne rozmowy USA i Chin. Ich przyszly konflikt militarny wcale nie jest przesadzony. Jakie ustala oni strefy wplywow ? A moze razem zagraja przeciw Rosji ?

http://wiadomosci.onet.pl/swiat/uklad-obama-putin/3l9p28
"Układ Obama-Putin
Rosja nie będzie prowadziła „nowej zimnej wojny” z Zachodem. Jest na to za słaba, a na dodatek nie udało się jej skutecznie podzielić mocarstw zachodnich. A ponieważ mocarstwa nie chcą krucjaty przeciwko Moskwie, to prędzej czy później dojdzie do porozumienia. Na czy będzie polegał kolejny reset?
Negocjacyjny maraton

Politycy są zmęczeni Ukrainą. Negocjują już drugi rok, w Mińsku uzgodnili nawet dwie umowy na temat przerwania działań wojennych, ale nie doprowadziły one ani do pokoju, ani do porozumienia pomiędzy Zachodem a Moskwą.

W czerwcu państwa Unii Europejskiej wstępnie uzgodniły, że przedłużą sankcje przeciwko Rosji do końca stycznia 2016 r. Nie znaczy to jednak, że dyplomaci przerwali rozmowy. Wręcz przeciwnie, wkraczają one w kolejną, być może końcową fazę. Tym razem jednak inicjatywę przejęli Amerykanie. Do tej pory w imieniu Zachodu negocjowali Europejczycy. Jednak brak sukcesu spowodował, że przywódcy mocarstw zachodnioeuropejskich stracili zapał do dalszych rozmów z Putinem. Berlin, główny zwolennik ścisłego dialogu z Moskwą, przeforsował więc przedłużenie sankcji, a Paryż zrezygnował z kontraktu na „Mistrale”. Do gry wszedł jednak Waszyngton, który do tej pory zachowywał taktyczny dystans i stał krok w tyle za Niemcami i Francuzami, konsultując jedynie szczegóły stanowiska negocjacyjnego Zachodu.

Wejście Ameryki

Putin, po zawarciu drugiego porozumienia mińskiego w lutym br., kontynuował ograniczoną wojnę z Kijowem. Co jakiś czas straszył, że rozpocznie pełnowymiarową ofensywę, która zatrzyma się w Odessie, Kijowie, a być może nawet we Lwowie. Jego współpracownicy grozili, że Kreml w razie czego użyje broni jądrowej przeciwko Zachodowi.

To napinanie muskułów dało niewiele, więc rozpoczęto kolejną rundę rokowań. Tym razem jednak w innej konfiguracji. Tak zwany format normandzki, czyli negocjacje Rosji, Ukrainy, Francji i Niemiec, najwyraźniej się wyczerpał. Kanclerz Merkel, na której spoczywał główny ciężar rozmów zniechęciła się bezskutecznością swoich działań.

Także Kreml ze względów prestiżowych wolałby, ażeby ostateczne porozumienie zawarte zostało ze Stanami Zjednoczonymi, największym mocarstwem Zachodu i świata, a nie per procura z Niemcami i Francją w asyście Ukrainy. Nie chodzi w nim bowiem tylko o uregulowanie sytuacji na granicy rosyjsko-ukraińskiej, ale o coś znacznie poważniejszego, o ustalenie nowych zasad równowagi sił w Eurazji.

Konsultacje amerykańsko-rosyjskie trwają już od trzech miesięcy. Nowy etap rokowań rozpoczęła majowa wizyta w Soczi sekretarza stanu USA, Johna Kerry’ego, podczas której rozmawiał on z Putinem i szefem rosyjskiej dyplomacji, Ławrowem. W jej efekcie podjęto amerykańsko-rosyjski dialog na poziomie wiceministrów spraw zagranicznych, a tym samym stworzono nowy format dyplomatyczny, służący wypracowaniu porozumienia pomiędzy mocarstwami. W czerwcu doszło do pierwszej od wielu miesięcy telefonicznej rozmowy Putina z Obamą.

Szczegóły tych negocjacji nie są znane. Utrzymywanie ścisłej tajemnicy przez obie strony świadczy, że dotyczą najważniejszej kwestii – ogólnego porozumienia pomiędzy Rosją a mocarstwami zachodnimi.

Wiele przemawia za tym, że rozmowy są zaawansowane. Przede wszystkim zawarte w połowie czerwca porozumienie z Iranem, którego stronami są również Waszyngton i Moskwa. Na pierwszy rzut oka jest ono skrajnie niekorzystne dla Rosji. Spowoduje bowiem, że w najbliższych latach ceny na gaz i ropę będą utrzymywały się na niskim poziomie. A przecież eksport surowców energetycznych zapewniał jeszcze niedawno przeszło połowę dochodów rosyjskiego budżetu. W tej sytuacji z szeroko zapowiadanych przez Kreml programów zbrojeniowych pozostaną nici. Nie będzie również środków na inwestycje, w tym w szczególności na rozwój infrastruktury. Zagrożone zostaną wypłaty świadczeń społecznych dla Rosjan. O pogłębiającej się recesji nie trzeba już nawet wspominać.

Nie ma więc innej możliwości. USA i mocarstwa zachodnioeuropejskie musiały sporo zapłacić Kremlowi za wsparcie tego porozumienia. I to nie w brzęczącej monecie. Trudno uznać za przypadek, że wysoki urzędnik Departamentu Stanu USA kilka dni po zawarciu irańskiego dealu zapewnił, że podczas przyszłorocznego szczytu NATO w Warszawie nie zostanie podjęta decyzja o budowie stałych baz w Polsce. I uzasadnił to tym, że w 1997 mocarstwa zachodnie zobowiązały się wobec Moskwy, że nie będą rozmieszczały „poważnych sił” na terytoriach nowych państw członkowskich Sojuszu. Nie ma również przypadku w tym , że Waszyngton wzmógł ostatnio naciski, aby Kijów przyjął konstytucyjne zobowiązania w sprawie okupowanych terenów Donbasu.

„Business as usual” - dzieje się to, co zwykle. Mocarstwa regulują swoje rachunki kosztem słabszych.

Solidarność mocarstw

Trzeba się pozbyć złudzeń, w polityce międzynarodowej nie liczy się sprawiedliwość, słuszność, czy dobro. Naiwnością jest przekonanie, że rozmowy mocarstw zachodnich służyć będą ukaraniu Rosji i wymierzeniu jej sprawiedliwości za wojnę, jaką prowadzi z Ukrainą. Dla mocarstwa i ich przywódców liczą się wymierne interesy. Nikt nie będzie umierał za Kijów.

Mocarstwa zachodnie i Rosja są na siebie skazane. I dlatego w końcu się dogadają. Rosja swoją ropę i gaz jeszcze bardzo długo będzie mogła sprzedawać głównie na Zachód. Tam jest jej najważniejszy strategiczny rynek. Wielkie kontrakty z Chinami to na razie kremlowska propaganda, a nie rzeczywistość. Mocarstwa zachodnioeuropejskie nie mają najmniejszego zamiaru rezygnować z rosyjskich węglowodorów. Uważają dostawy ze wschodu za stosunkowo tanie i pewne. Nikt na Kremlu nie będzie śmiał zamykać kurka Niemcom, co innego Polakom lub Ukraińcom. Symptomatyczne, że tzw. zachodnie sankcje nie dotknęły handlu najważniejszym rosyjskim towarem strategicznym, czyli ropą i gazem.

Rosja –z geoekonomicznego punktu widzenia- jest zapleczem surowcowym i swoistym peryferium Zachodu i dla mocarstw jest to relacja optymalna. Putin jako szef największej na świecie kleptokracji to najlepszy z możliwych partnerów. Okradając swój własny kraj, nie pozwala na jego modernizację i jest najpewniejszym gwarantem, że Rosja nigdy nie będzie konkurowała na rynkach światowych z Niemcami, Francją, czy USA. Paradoksalnie to nie siła, a geoekonomiczna słabość Moskwy jest przyczyną mało asertywnego stosunku do niej Zachodu.

Mocarstwa najbardziej obawiają się rozpadu Rosji. Nie rosyjska armia, nie służby specjalne, ale groźba kolejnej smuty to dla nich najczarniejszy scenariusz. Dezintegracja rosyjskiego państwa to nie tylko groźba globalnego wzrostu cen surowców strategicznych, ale i braku kontroli nad ogromnym arsenałem broni jądrowej. Z tych powodów Zachód stara się nie robić Moskwie wielkiej krzywdy.

Podział stref wpływów

Putinowi chodzi o to, aby Zachód zaprzestał eksportu wartości liberalno-demokratycznych na wschód i zastopował ekspansję NATO i UE. Dąży więc do zawarcia umowy o podziale stref wpływów dotyczącej Ukrainy, środkowej i wschodniej Europy oraz innych strategicznych regionów Eurazji. I należy się spodziewać, że znajdzie wiele zrozumienia wśród przywódców mocarstw zachodnich. Jakie konsekwencja miałaby taka umowa dla Polski?

Nasz region będzie nadal otwarty na wpływy Moskwy i pozostanie szarą strefą bezpieczeństwa. Utrzyma się jego uzależnienie od dostaw rosyjskich surowców energetycznych.

Istnienie szarej strefy w naszym regionie wynika z potrzeb bezpieczeństwa zachodnich mocarstw. Ich przywódcy nie są na tyle głupi, aby ślepo wierzyć Kremlowi. Jeśli Putin odważy się zaatakować słabo bronione przedpole, mocarstwa zyskają czas na zorganizowanie własnej obrony. Będą prowadziły „dziwną wojnę”, nie angażując się militarnie. Stacjonowanie dużych jednostek wojskowych na terytorium nowych członków NATO, dzięki któremu nasz region przestałby być szarą strefą bezpieczeństwa, wplątywałoby je od razu w ewentualny konflikt zbrojny. Nierówny status nowych państw członkowskich daje więc mocarstwom strategiczną elastyczność. Z tego powodu przyszłoroczny szczyt Sojuszu Północnoatlantyckiego może zakończyć się dla nas przykrą porażką.

Ten układ obowiązywać będzie dopóty, dopóki władzę na Kremlu sprawował będzie Władimir Putin. Dlatego cechą nowego porządku będzie niski stopień jego instytucjonalizacji. Jego przyszłość zależeć będzie od losów obecnego gospodarza Kremla. Gdy Putina zabraknie, najpierw zmieni się system sprawowania władzy w Rosji, a potem w konsekwencji powstanie nowy układ równowagi w Europie."

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz