Pasozytniczy sektor publiczny 10
Według danych GUS, w I półroczu 2014 roku przeciętne wynagrodzenia miesięczne w sektorze publicznym wynosiły 4371 zł natomiast w firmach prywatnych conajmniej 10 osobowych było to tylko 3572 zł. Jest to sytuacja nienormalna. W krajach Centrum systemu swiatowego wynagrodzenia w firmach prywatnych sa normalnie wyzsze niz w sferze publicznej.
Wynagrodzenia w sferze publicznej byly wyzsze niz w firmach prywatnych w krajach PIGS i Polsce ! Polska pozycza za granica dolary, euro i jeny i placi nimi urzednikom.
W 2012 roku według danych MON bylo dokładnie 96,7 tysiąca aktywnych "żołnierzy" zawodowych. Zolnierzy z poboru obecnie nie ma.
Według rankingu GlobalFirePower mamy co do liczby zolnierzy 44 armie świata.
W Europie więcej zolnierzy od nas mają: Hiszpania (123 tys.), Ukraina (160 tys.), Grecja (177 tys.), Niemcy (183 tys.), Wielka Brytania (205 tys.), Francja (228 tys.), Włochy (320 tys.). Rosja ma 766 tysięcy żołnierzy.
W rzetelym artykule "Dziennik Gazeta Prawna" ocenil ze polska armia po przejściu w formę "zawodową", stała się wielkim biurem dla wojskowych. Biurokratami czyli urzednikami w mundurach jest 70-80% całej armii a moze i wiecej.
http://forsal.pl/artykuly/715022,wiekszosc_zolnierzy_polskiej_armii_pracuje_za_biurkiem.html
"Większość żołnierzy polskiej armii pracuje za biurkiem.
Większość naszej armii to urzędnicy, którzy zapomnieli, jak wygląda poligon. Choć ich zadania nie różnią się od pracy cywilów, korzystają z wojskowych przywilejów.
W armii nikogo nie dziwi, że oficerowie chętnie zamieniają się w sekretarki oraz kurierów. To dobra pensja, niewiele odpowiedzialności, jeszcze mniej strachu...
Nasze wojsko, które trzy lata temu stało się zawodowe, zamiast w sprawną armię – zmieniło się w Urząd Wojska Polskiego...
Oczywiście sami mundurowi uważają się za niezbędnych. „Należy podkreślić, że wiele stanowisk, zwłaszcza w Sztabie Generalnym, wymaga specjalistycznej wiedzy z zakresu obronności, wojskowości, jak również wojskowego doświadczenia, dlatego służą tam głównie żołnierze...
Sam rzecznik ministra obrony narodowej nie potrafił odpowiedzieć na pytanie, kiedy ostatni raz chodził w uniformie. – Nie przypominam sobie. Rzeczywiście chodzę w garniturze, ale identyfikuję się ze służbą, nigdy nie pracowałem i nie chciałbym pracować w cywilu – przekonuje ppłk Jacek Sońta. Przyznaje, że po ponad 20 latach służby pierwsza linia i poligon pozostają epizodami z początku kariery. – Dzisiaj jest specyficzna sytuacja, bo muszę odebrać przed godz. 16 dziecko z przedszkola (rozmawialiśmy w ubiegły czwartek po godz. 15 – aut.) i dlatego nie ma mnie już w pracy..
Flaszka za ćwiczenia
Mundurowi odpowiadają, że przecież zawsze mogą być wezwani do urzędu w weekendy oraz że muszą raz w roku zaliczyć ćwiczenia, strzelanie lub nawet wyjechać na poligon. Dodatkowo oburzają się, jeśli ktoś im mówi, że pracują – oni służą. – To wszystko bzdury. Pracuję kilka lat w urzędzie i żaden podległy mi żołnierz nigdy nie pojechał na poligon i nie był wzywany w weekend do pracy. A strzelanie to kolejna fikcja. Otrzymuję tylko pisma, abym doprowadził do obniżenia stanów magazynowych naboi, bo jest ich za dużo – mówi zastępca dyrektora MON. – Ja bym zakazał ćwiczeń strzeleckich dla urzędników wojskowych, bo to tylko wielkie koszty. Aby 5–6 żołnierzy zza biurek mogło raz na kwartał strzelić na strzelnicy, trzeba zorganizować samochód, paliwo, delegacje, zabezpieczenie medyczne – wtóruje major z woj. mazowieckiego. – Bardzo często przymyka się więc oko na obowiązek utrzymania w dobrej formie strzeleckich umiejętności.
Prawdziwa panika wśród żołnierzy urzędników wybucha, gdy muszą udowodnić, że pozostało w nich coś z żołnierzy. Raz w roku są zobligowani do zaliczenia testu sprawności fizycznej. Ale i na to jest sposób. – Gdy dowodziłem batalionem w Niepołomicach, ogłoszono w moim okręgu, że będzie sprawdzian z WF. Przyjechałem i okazało się, że jestem sam. Później się dowiedziałem, że wszyscy jeżdżą z butelkami wódki do sztabu po zaliczenie – opowiada były dowódca GROM gen. Roman Polko. Bez ogródek przyznaje, że choć sprawdzian nie jest zbyt wymagający, to jednak dla mundurowych zza biurka może być poważnym wyzwaniem. Żołnierze z kategorią Z, czyli w pełni zdolni do zawodowej służby, muszą m.in. zaliczyć marszobieg na 3 km (limit to 20 min) albo pływanie ciągle przez 12 min, podciąganie się na drążku (często wystarczy jeden raz), bieg wahadłowy 10 x 10 m, skłony tułowia w przód przez 2 min. A w przypadku żołnierek z kategorią Z to m.in. jeden kilometr marszobiegu lub pływanie przez 12 min, bieg zygzakiem (tzw. koperta), skłony tułowia w przód przez 2 min.
To nie wszystko – przepis stanowi, że jeśli żołnierz nie zda testu dwa razy z rzędu, jest z nim zrywany kontrakt. Ale urzędnicy znaleźli lukę prawną. W jednym roku nie zaliczają testu, w drugim biorą zwolnienie lekarskie, a w kolejnym mogą do niego nawet w ogóle nie podchodzić. W efekcie nie ma dwóch ocen niedostatecznych z rzędu i można spokojnie pracować. Obecny minister obrony narodowej dał się przekonać, że takie osoby mogą pozostać w armii."
Fragmenty komentarzy spod artykulu
- Zapraszam do Gdyni tu Marynarka Wojenna tylko świetuje. Zołnierze wpadają do jednostek na obiad (catering) dosłownie nic nie robią tylko odbierają kase z bankomatów + dodatki + mundurowe.
- Mundurówka to jest jedna wielka patologia. Banda brzuchatych i wąsatych nierobów za biurkami żerująca na naszych pieniądzach. Taki fus ma jeszcze czelność wyciągać łapy po przywileje. Za co im sie należy emerytura po 15 latach ? Za przewracanie papierów na biurku ??
Krąży opinia, że wojsko broniłoby fragmenty obszarow Polski do 2 dni. Były wiceminister obrony narodowej Romuald Szeremietiew twierdzi jednak, że naszą obronność na wypadek ataku należałoby raczej liczyć w godzinach.
"Polityka" podala ze 500 czołgów T-72 radzieckiej produkcji weszło do armii jeszcze w 1978 roku. Są one "warte tyle, co stal, z której je wyprodukowano".
http://www.polityka.pl/tygodnikpolityka/kraj/1542085,2,jak-powinna-wygladac-polska-armia.read
Równiez przestarzale sa niemieckie Leopardy z demobilu do ktorych nie ma wspolczesnej amunicji przeciwpancernej.
Wykres pokazuje strukture wydatkow WP.
Polskie wydatki na obronnosc (liczone w % dochodu narodowego i budzetu ) przed II Wojna byly najwyzsze w swiecie. Ogromne kwoty defraudowano. Swietnie bawili sie wojskowi otrzymujacy ogromne pobory. Pulkownicy i generalowie w zasadzie byli bawidamkami.
Stanisław Grzesiuk, "Boso, ale w ostrogach" :
"Wojny się nie bałem. „Nie damy guzika od munduru”, „Silni – zwarci – gotowi”. Hasła te, rozlepiane na murach Warszawy, nastrajały bojowo, optymistycznie. Wszyscy twierdzili, że Niemcy wojny nie zaczną, że mają słabe wyposażenie techniczne z materiałów zastępczych, że za dwa tygodnie będziemy w Berlinie – oto jakie krążyły wersje, a miały na celu wmówienie w ludzi, że wszystko u nas jest na klawo. Wkrótce okazało się, że oddaliśmy nie tylko guzik, ale i cały naród w niewolę. Że ci od rządzenia byli owszem: „silni” – w gębie, „zwarci” – przy pijaństwie i „gotowi” – do ucieczki za granicę."
Kiedy wojna obronna, pogardliwie nazwana kampania wrzesniowa, byla juz przegrana i faktycznie po wkroczeniu sowietow zakonczona, drukowano takie ochydne rzadowe kłamstwa.
Roznie bylo z Polskim orezem ale generalnie byl to w histori Polski pierwszy przypadek tchorzostwa i skundlenia gdy dowodztwo i rzad ucieklo z kraju.
Według danych III Rzeszy w kompani wrzesniowej stracila ona zaledwie 13 tysiecy zolnierzy a polowe z tego w wypadkach. Uwazano ze jest to ochydne gebelsowskie klamstwo. Niestety jest to prawda.
Przypomniec nalezy ze generalicja III Rzeszy sprzeciwiala sie Hitlerowi i uwazala ze jest za wczesnie na wojne i nalezy ja rozpoczac gdy w armi znajdzie sie juz duzo nowoczesnego sprzetu z rozkrecanej masowej produkcji. Mozliwe ze gdyby wojna zaczela sie rok pozniej to trzeciego dnia wojny Warszawa bylaby juz zdobyta.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz