niedziela, 24 grudnia 2017

Parę faktów o "polskich" sądach 89

Parę faktów o "polskich" sądach 89

Nowe ustawy o KRS i SN same automatycznie niczego nie zmienią. Potrzebna jest zmiana prezesów sądów, organizacji pracy sędziów i sposobu nadzorowania pracy sędziów. Już samo automatyczne przydzielanie spraw sędziom ograniczy możliwość manipulacji sprawami przez prezesów i przewodniczących wydziałów. Uruchomienie odpowiedzialności dyscyplinarnej i karnej podziała na kastę, której przewróciło się we łbie, jak kubeł zimnej wody. 
"Dobra zmiana" chce w pierwszym rzędzie wyczyszczenia sądów z agentury. Część dyspozycyjnych sędziów odejdzie na emerytury a kolejna część dostanie dyscyplinarki. Jest szansa że "układ zamknięty" w polskim sądownictwie zostanie rozbity.

Ustawowym zadaniem Sądu Najwyższego jest, cytat z ustawy: zapewnienie jednolitości orzecznictwa sądów powszechnych.
Jednolitość jest zasadą  powszechnie aprobowaną. Ułatwia ona niezawisłym sądom orzekanie oraz ułatwia instancyjną kontrolę decyzji sądów. Rozbieżności w orzecznictwie prowadzą do niespójności systemu prawa i różnego traktowania podmiotów czyli nierówności wobec prawa, a dalej do dowolności, korupcji i anarchii. Jednolite orzecznictwo przede wszystkim musi być prawidłowe pod każdym względem. Z twierdzenia fałszywego można bowiem wyprowadzić dowolną ilość fałszu. Twierdzenia takie narzędziami jednolitości należy zwalczać.
W systemie anglosaskim funkcjonują precedensy. Środowisko prawników poważnie rozważa jakąś kwestie i precedensowa decyzja konkretnego sądu w gruncie rzeczy prezentuje konsensus w danym czasie i okolicznościach. Precedens to nie jest wyrok narwanego - rozgrzanego sędziego, który wyskoczył jak filip z konopi.
W totalitarnej PRL wydawane były  przez polski SN wytyczne wymiaru sprawiedliwości i praktyki sądowej, przekształcone w 1985 r. w wytyczne w zakresie wykładni i stosowania prawa.
Poważne problemy z jednolitością orzecznictwa rozpoczęły się w III RP. W pasożytniczej transformacji ustrojowej SN przypadła podła rola sankcjonowania bezprawia. SN został sprostytuowany i miał przyklepywać wyroki uzyskane przy pomocy korupcji. Stąd zaczęły pojawiać się przedziwne wyroki SN. Tak było z prywatyzacjami majątku który miał właściciela i domagał się jego zwrotu ! Aby uniewinnić łapówkarę Beatę Sawicka SN wszedł w buty ustawodawcy i wymyslił sobie że w Polsce obowiązuje zasada "owoców zatrutego drzewa". Zasada ta znana w USA w Europie nie jest stosowana. N.B Ciekawe jak czują się uczciwi sędziowie którzy skazali Sawicką na więzienie.  
Następnie rozpowszechniła się wśród sędziów, adwokatów i radców praktyka powoływania tych decyzji SN, które są wygodne czyli zgodne z prezentowanym poglądem podmiotu podejmującego działania lub decyzję i pomijania „bez słowa” racji innych całkowicie odmiennych decyzji SN, które nie są z takim stanowiskiem zgodne. Doszło do paranoi gdy SN w 19 przypadkach na to samo mówi Nie a w 18 Tak. To Sąd Najwyższy zaprowadza w Polsce korupcje !

Przykład prostytucji SN.
Podczas kampanii wrześniowej w 1939 r. i oblężenia Warszawy Jan Wedel kazał produkty spożywcze z magazynu stopniowo rozdysponować wśród mieszkańców stolicy. Uratował wielu ludzi przed głodem tracąc majątek. Przez cały okres okupacji mogli w sklepie Wedla kupować tylko Niemcy. Jan Wedel gratis oferował między innymi ciepłe posiłki w stołówce praskiej fabryki. Na prośbę Jarosława Iwaszkiewicza przygotował paczki żywnościowe dla głodującej inteligencji, a także założył przedszkole dla dzieci pracowników. W sierpniu 1944 roku Niemcy próbowali zupełnie zniszczyć fabrykę na Zamoyskiego. Okupanci wywieźli większość surowców i maszyn ale dzięki sabotażowi część ocalała. Już w październiku 1944 roku pracownicy zaczęli wracać do zakładu i odbudowywać go.
Fabryka Wedla została znacjonalizowana bez odszkodowania ale spadkobiercy właściciela fabryki Jana Wedla żyli i władze o tym wiedziały. Giełdowy prospekt emisyjny z 1991 r. wspominał o roszczeniach spadkobierców i dla nich m.in. zarezerwowano tylko 5% akcji a to dlatego że fabryka w PRL została rozbudowana. Sami spadkobiercy wystąpili do sądu o uznanie prawa do marki „E. Wedel”, a sądy uznały, że dawne zakłady 22 lipca bezprawnie wykorzystują nazwę. PepsiCo, który nabył fabrykę, wystąpili wtedy do ministra sprawiedliwości o rewizję nadzwyczajną tego wyroku. W efekcie Sąd Najwyższy unieważnił wyrok i spółka posługiwała się sporną nazwą bez pytania spadkobierców o zgodę. Dyspozycyjni sędziowie SN winni wylądować w więzieniu.
Fabryka przechodziła z rąk do rąk. W międzyczasie spadkobiercy zdołali zgodnie z prawem reaktywować przedwojenną spółkę E. Wedel, bo nikt nie wykreślił jej z rejestru handlowego. Ostatecznie Cadbury zawarł  ugodę z dziesięcioma spadkobiercami Jana Józefa Wedla oraz samą przedwojenną spółką E. Wedel, według nieoficjalnych danych spłacając ich roszczenia kwotą zaledwie 5 mln dolarów.

Prywatyzacja była paserstwem. Paser sprzedawał nie swoje !

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz